Gdzieś wyczytałyśmy, że buddyjscy mnisi popijają sobie matcha jako środek wspomagający utrzymanie spokoju i jasności umysłu, podczas długich godzin medytacji. Odpowiada za to L-teanina, która pobudza emitowanie fal alfa w mózgu. Te z kolei wpływają na nasze samopoczucie i wywołują uczucie relaksu i spokoju, jednocześnie nie sprawiając, że czujemy się senni.
Matcha pełna jest katechin, które przeciwdziałają miażdżycy oraz zapewniają właściwości przeciwwirusowe i antybakteryjne. Pomagają one chronić skórę przed promieniowaniem słonecznym, obniżają poziom cholesterolu we krwi, a przede wszystkim uznawane są za silny środek antynowotworowy.
Połączyłyśmy te fakty i wyszło nam, że świetnie pasuje na prezent dla mamy ;-DDD Można wręczyć paczuszkę tego magicznego proszku, ale można też podarować mamie chwileczkę wytchnienia w domowym zaciszu. Zatem trzeba przygotować własnoręcznie maseczkę (wiadomix – #handmadewithlove)!
Jeżeli maseczka jest przed chwilą zrobiona to po prostu nakładamy ją na 10-15 minut na twarz. Potem zmywamy ciepłą woda wykonując koliste ruchy. Dzięki temu, cukier trzcinowy zadziała jak peeling. Głównym składnikiem maseczki jest olej kokosowy, więc kiedy wystygnie tężeje. Żeby podobnie użyć kosmetyk wystarczy włożyć słoiczek na chwilę do miseczki z ciepłą wodą lub jeszcze prościej: nabrać porcję na dłonie i chwilę poogrzewać. W ten sposób znowu stanie się przyjemną papką, którą wygodnie zaaplikuje się na twarz.
Musimy Wam powiedzieć, że zakochałyśmy się w tej maseczce! Kamila ma cerę suchą, a ja (Marysia) przetłuszczającą, skłonną do wyprysków, ale i odwodnioną. Na oba te typy skóry mikstura z oleju kokosowego, matchy, cukru i witamin działa świetnie. Aż trudno uwierzyć, ale twarze nas obu aż promienieją i zdrowo lśnią. Matcha zadziałała też przeciwbakteryjnie na zmiany skórne i wyciszyła zaczerwienienia. Stosowanie jej to sama przyjemność dzięki orzeźwiającemu zapachowi herbacianego proszku.
Można wymieszać składniki i zużyć całość od razu, ale fajnie zapakować ją do ładnego słoiczka i podarować bliskiej przyjaciółce, siostrze czy mamie. My wykorzystałyśmy szklany słoiczek po kremie (zerowaste tip! 😉). Nie dość, że pojemność idealna (nie róbcie dużo maseczki, bo to same składniki naturalne i mogą postać na łazienkowej półeczce maksymalnie do 3 miesięcy), to jeszcze przepiękny kolor etykiety! No w sam raz na prezent dla kobiety!
Potrzebujesz:
- łyżeczka nierafinowanego oleju kokosowego
- 3 łyżeczki matcha
- łyżeczka cukru trzcinowego
- 3 kapsułki witaminy A lub A+E
- rondelek do rozpuszczenia oleju
- jakieś mieszadełko
- szpilka do przekucia kapsułek
- słoiczek
1
Rozpuszczamy olej kokosowy.
2
Do oleju dodajemy cukier trzcinowy.
3
Następnie wsypujemy proszek matcha.
4
Przekłuwamy kapsułki z witaminami i wyciskamy ich zawartość do mikstury.
5
Mieszamy całość dokładnie.
6
Gotową maseczkę przekładamy do maleńkiego słoiczka, np. po kremie.
7
Gotowe!