O tym, że kiełki są zdrowe to chyba nie ma co tu już pisać?
No dobrze, przypomnimy tylko, że zawierają mnóstwo szczególnie łatwo przyswajalnych witamin i mikroelementów, ułatwiają trawienie pokarmów i są niskokaloryczne, zawierają duże ilości związków przeciwdziałających powstawaniu komórek nowotworowych. Są świetnym sposobem na uzupełnienie braków dobroczynny składników w organizmie, na które jesteśmy narażeni szczególnie na przednówku, kiedy to zdani jesteśmy tylko na warzywa korzeniowe i mrożonki.
Postanowiłyśmy skupić się na jak najbardziej bezproblemowej uprawie, czyli na wykorzystaniu tego co w każdym domu znajdziecie: słoiki, gumki recepturki i kawałek firanki.
Testowałyśmy kiełkownicę (najtańsze to plastikowe naczynie składające się zwykle z trzech pięterek, na których jednocześnie można hodować różne rodzaje kiełków). Żeby opłukać ziarna nalewa się wodę na górne piętro i ta spływając poniżej systemem kanalików i syfonów nawilża ziarna z niższych pięter. Tyle teoria, bo praktyka pokazała, że owe syfony najczęściej się zatykają i system nie działa. Poza tym to dość duży pojemnik, który zajmuje sporo miejsca. Tylu kiełków, które powstają na trzech piętrach u nas i tak nie dało się szybko zjeść, więc w zasadzie spora część tego pojemnika nie była potrzebna.
Słoiki łatwiej czyścić z osadu, kamienia – wystarczy je tylko zalać octem na kilka godzin i kamień się rozpuści. Z plastikową kiełkownicą to nie jest takie proste. Po pierwsze na nierówną fakturę i jest większa, więc jednorazowo trzeba by zużyć chyba cały ocet, a po drugie zapach octu pozostanie na plastiku i weź tu potem delektuj się octowymi kiełkami.
Jednak najprostsze rozwiązania są najgenialniejsze!
Kiełkuje się również w woreczkach (jak je uszyć – patrz ten tutorial). Zasada jest taka sama jak przy uprawie w słoikach: namaczamy, potem opłukujemy, tylko częściej, bo wilgoć będzie szybciej wysychać. No i trzeba pomyśleć nad czym je powiesić, żeby miała gdzie skapywać woda.
Jak już jesteśmy przy wodzie – pamiętajcie, że po opłukaniu ziaren możecie ją użyć jeszcze raz – choćby do podlewania domowej dżungli.
Ważna rzecz: nie kiełkujemy nasion przeznaczonych do wysiewu w gruncie, bo te najczęściej są impregnowane chemią. Do jedzenia używamy tych, które mają wyraźnie napisane na opakowaniu, że są nasionami na kiełki. “Podstawowe” rodzaje takie jak rzeżucha czy rzodkiewka często można znaleźć w osiedlowych sklepach, resztę kupicie z łatwością przez internet albo w sklepach ogrodniczych.
Nasiona rzeżuchy, rukoli czy chia (szałwia meksykańska) kiełkujemy na płaskim podłożu, najlepiej na papierowym ręczniku, bo wydzielają dużo śluzu. Rośliny strączkowe powinny kiełkować w ciemności, gdyż na świetle gorzknieją. Kiełkować możemy też buraki, pszenicę, fasolę, owies, soję, brokuły, cebulę, rzodkiewkę, len, lucernę i wiele innych. Do kiełkowania nie nadają się natomiast rośliny z rodziny psiankowatych jak pomidory czy papryka, bo są trujące.
Hodowlę kiełków trzymamy w temperaturze pokojowej, czyli minimum 18°C.
Kiedy kiełki są gotowe przechowujemy je w lodówce 3-7 dni.
Potrzebujesz:
- nasiona na kiełki
- słoiki – po jednym na każdy rodzaj kiełków
- gaza lub stara firanka – u nas nic się nie marnuje, użyłyśmy reszty firanki z tutorialu o szyciu woreczków na zakupy
- gumki recepturki
- nożyczki
- woda
1
Wsypujemy ziarna do słoika. Postępujemy tak samo z każdym rodzajem nasion na kiełki.
2
Zalewamy ziarna wodą i zaraz ją wylewamy, żeby je opłukać. Ponownie nalewamy tyle wody, żeby przykryła wszystkie ziarna.
3
Zamiast nakrętki zakładamy na słoik firankę i przytrzymujemy ją gumką recepturką.
4
Nadmiar firanki/gazy odcinamy.
5
Po kilku godzinach, jak kiełki napęcznieją wylewamy wodę. Najłatwiej zostawić je do namoczenia po prostu na noc.
6
Codziennie przepłukujemy kiełki świeżą wodą. Jeżeli w domu jest sucho, płuczemy dwa razy dziennie: rano i wieczorem. Chodzi o to, żeby kiełki były stale wilgotne, a częste płukanie zapobiegnie gniciu.
Żeby nie pleśniały potrzebny też jest dostęp powietrza, stąd przykrywamy słoik gazą, a nie po prostu zakręcamy. No i użycie takiej tkaniny ułatwia nam płukanie, bo firanka działa jak sitko i wylewając wodę nie pozbędziemy się kiełków z kąpielą. Dlatego ważne jest, żeby gaza/ firanka miała na tyle małe oczka, żeby nie przepuszczać ziarenek.
7
Po około 3-4 dniach mamy już kiełki gotowe do jedzenia!
8
Gotowe!